9 listopada 2013

Rozdział 2.


Wprawnym ruchem ręki zanurzyła wałek w niebieskim pojemniku wypełnionym szarą farbą i w skupieniu tak, by nie uronić ani kropli przeniosła kolor na białą ścianę. Podrygując w rytm piosenki lecącej z radia zamalowała czarne bohomazy – pamiątkę po jednej z imprez zorganizowanych jeszcze przed wakacjami. Koślawa karykatura ciemnowłosego chłopka zniknęła w ciągu kilku sekund, a znajdujący się obok rysunek niezidentyfikowanego osobnika spowodował, że zaciekawiona Molly przerwała swoją pracę i z drwiną przyjrzała się każdemu najmniejszemu fragmentowi obrazka. Nie za bardzo pamiętała jakim cudem malunek znalazł się na tej ścianie, ale wnioskując po barwnych opowieściach Harry'ego, to właśnie ona była pomysłodawcą tej pijackiej zabawy.
- Harry... - Z trudem maskując wybuch śmiechu odwróciła się na pięcie i zamarła w pół kroku widząc, że brunet zamiast pomagać jej w pracy siedzi w kącie pokoju i zadowolony obserwuje jak sama męczy się z malowaniem.
- Tak? - Szeroki uśmiech na twarzy Stylesa spowodował, że poirytowana dziewczyna rzuciła przed siebie umazanym farbą wałkiem i z diabelskim błyskiem w oczach obserwowała jak na śnieżnobiałej koszulce chłopaka pojawia się szara plama, a Harry z niedowierzaniem podrywa się z podłogi i marszcząc brwi uważnie przygląda się swojej bluzce.
- Mówiłam, żebyś się przebrał - z niewinną miną wzruszyła ramionami i odwracając się na pięcie chwyciła kolejny tym razem czysty wałek. Schylając się, by ponownie zanurzyć pędzel w farbie zanuciła tekst lecącej akurat piosenki i ... z krzykiem podskoczyła do góry czując na brzuchu zimny dotyk rąk bruneta. Jej ruch spowodował, że krople szarej farby rozprysły się we wszystkie strony, brudząc ścianę, okno i twarz uśmiechniętego chłopka.
- Mówiłaś, a ja mówiłem, żebyś niczym więcej we mnie nie rzucała - wymruczał cicho. Oplótł rękami talię dziewczyny i przyciągnął do siebie tak, by jej plecy szczelnie przywarły do jego klatki piersiowej.
- Wyślizgnęło mi się – stwierdziła niewinnie zaciskając prawą rękę na rączce pędzla, drżącym oddechem wciągnęła powietrze i przymykając powieki rozluźniła ciało.
- Kłamczucha – szepnął kręcąc głową – kłamiesz, a dobrze wiesz, że poprzednim razem po twoim ataku spędziłem noc w szpitalu – żal w jego głosie spowodował, że na krótką chwilę szeroki uśmiech Molly zniknął zastąpiony zatroskanym wyrazem twarzy, ale wystarczyła chwila, by zawzięta determinacja powróciła do niej ze zdwojoną siłą.
- Miałeś więcej o tym nie wspominać - powiedziała cicho przekręcając głowę tak, by, chociaż w małym stopniu móc zerknąć w oczy chłopaka - przeprosiłam cię przecież.., poza tym Louis powiedział, że nic wielkiego ci się nie stało...
- Złamałaś mi rękę! - Z niedowierzaniem zrobił krok do tyłu. - Musiałem czekać miesiąc, by ponownie móc zacząć robić zdjęcia – odwrócił się na pięcie i ignorując wyciągniętą rękę Molly podszedł do okna – ominęła mnie sesja na którą czekałem dwa lata – zaciskając dłonie w pięści oparł łokcie o najwyższy szczebelek drabiny. - Liam dostał możliwość pracy z najważniejszym magazynem w kraju...
- .., a ty pół roku później przez przypadek spotkałeś Josepha Price'a - ze złością założyła ręce na piersi - który przez przypadek zajrzał do studia, gdy nikogo oprócz ciebie w nim nie było, prawda?
- Masz rację, ale...
- … i nie jest prawdą, że zaraz po pierwszym dniu praktyk w Pricemag dostałeś ofertę stażu w ich magazynie którą, swoją drogą przyjąłeś i nie możesz powiedzieć, że...
- Rozumiem! - Zrezygnowany Harry kapitulując zamachał rękami. - Dzięki tobie spełniam swoje marzenia. Tyle razy powinienem powiedzieć te słowa, ale nigdy nie wiedziałem jak... – zwiesił głowę. - Dziękuję. - Ciche słowa echem rozbrzmiały po całym pomieszczeniu. Zaskoczona Molly zerknęła na niego nieufnie i odwracając się na pięcie z niedowierzaniem pokręciła głową, na co Harry wzruszył ramionami, cofnął się o krok i szybko schylił się, by podnieść puszkę z farbą. Z szatańskim uśmiechem zerknął na niczego nie świadomą Molly i zanurzając rękę w czerwonej cieszy spokojnie czekał, aż dziewczyna odwróci się w jego stronę.
- Harry... - Z przewrotnym uśmiechem zerknęła przez ramię i... zamilkła w pół zdania widząc co zamierza zrobić chłopak. Z oburzenia otworzyła usta, ale niestety w tym samym momencie palce Harry'ego zostawiły czerwone ślady od lewego policzka przez nos, aż do prawego ucha i kilku niesfornych kosmyków luźno spływających wzdłuż jej twarzy. - Nie żyjesz... - Wysyczała mrużąc oczy. 


Chcąc uniknąć kolejnych czerwonych plam na policzkach Molly wybiegła z pokoju i szeleszcząc bosymi stopami o ochronną folię, z głośnym śmiechem przebiegła przez cały korytarz, by w ostateczności skryć się za bezpiecznym oparciem czarnej kanapy. Odetchnęła głęboko chcąc wyrównać w ten sposób przyśpieszony oddech i chichocząc w krótki rękaw białej niestety już upaćkanej farbą koszulki, uważnie śledziła każdy ruch kędzierzawego. Szara farba spływała jej wzdłuż rąk, aż do łokci, a umoczone w czerwonej farbie końcówki palców zostawiały ślady na gołych łydkach dziewczyny.
Harry spokojnie wyjrzał z pokoju i unosząc ku górze jedną brew, prześledził każdy widoczny ze swojego miejsca fragment mieszkania. Dobrze wiedział, gdzie skryła się Molly, ale chciał dać jej tak zwane fory, by później z premedytacją odpłacić jej za plamy farby na spodniach, koszulce i twarzy oraz za czerwone końcówki włosów, które jak twierdziła Molly były tylko wypadkiem przy pracy, ale on dobrze wiedział, że te barwne kolory, pojawiły się dokładnie wtedy, gdy skupieniu mieszał farbę.
- Molly? - Zapytał i jak najciszej przeszedł przez pokój. Z rękami uniesionymi na wysokości łokci kolejny raz prześledził spojrzeniem salon, ostentacyjnie omijając kanapę. Dopiero, gdy upewnił się, że brunetka schowała się za meblem, cicho przeszedł przez pokój i przystanął za dziewczyną. Uważając, by nie ubrudzić więcej ubrań odczekał, aż Molly w końcu zorientuje się, że na nic zdały się jej starania i dobrze obrana kryjówka została odkryta. Czując za sobą obecność Harry'ego, dziewczyna wciągnęła ze świstem powietrze i przymykając powieki odwróciła się przodem do chłopaka. Zerknęła spod rzęs na stojącego nad nią kędzierzawego i, dopiero kiedy kropla czerwonej farby spadła na jej nos i czoło odważyła się na nieśmiały uśmiech. Wstała ostrożnie i zrobiła kilka kroków w tył.
- Powinieneś się umyć. - Stwierdziła z powagą.
- Hmm. Tak uważasz? - W charakterystyczny dla siebie sposób uniósł jedną brew i postąpił krok do przodu.
- Zdecydowanie... Albo, chociaż poprawić, te artystyczne barwy plemienne na twarzy.
- Masz rację - skinął głową, a Molly wykorzystując chwilę nieuwagi bruneta odwróciła się na pięcie z zamiarem ponownej ucieczki, ale zamiast tego poczuła jak ramiona chłopaka oplatają się wokół jej talii powodując, że bezradnie zamachała bosymi stopami w powietrzu. Zaśmiał się. Złapał ją za ramiona i okręcił przodem do siebie, nie zważając na to, czy jego dłonie zostawiają ślady na jej białej koszulce. Z poważnym wyrazem twarzy, oplótł jedną ręką talię brunetki, a drugą, rozkładając palce, zawiesił kilka centymetrów od jej twarzy.
- Nie, nie, nie... Proszę! ...Harry! - Jęki i błagania Molly, nie spowodowały, że determinacja chłopaka zmalała, chociaż odrobinę. Nachylił się nad wygiętym do tyłu ciałem dziewczyny i z zadowolonym uśmiechem maznął na jej policzkach dwie czerwone kreski, następnie zostawił czerwoną kropkę na czubku jej nosa i brodzie, po czym już zadowolony z siebie uważnie wpatrując się w roziskrzone oczy Molly położył swoje dłonie na łopatkach dziewczyny i delikatnym ruchem przyciągnął jej drobne ciało bliżej siebie. W momencie, gdy jego wzrok zjechał odrobinę niżej, zatrzymując się na pełnych ustach brunetki, ta zwilżyła spierzchnięte wargi i wyczekująco wbiła w kędzierzawego zniecierpliwione spojrzenie. Z lekkim uśmiechem Harry przymrużył powieki i nachylił się jeszcze niżej, tak, by bez problemu móc czuć ciepły oddech Molly, ale nie na tyle blisko, by ich usta mogły spotkać się w upragnionym przez obojga pocałunku. Odgarnął niesforne włosy z jej twarzy i zachęcająco uniósł ku górze kącik ust. Zielone tęczówki dziewczyny w powolnym tempie przemknęły po twarzy bruneta i właśnie w tym momencie szeroki uśmiech zniknął z ust Molly, zastąpiony poważnym spojrzeniem. Powoli niczym w transie brunetka przybliżyła swe usta do twarzy kędzierzawego, ale niestety on miał zupełnie inne plany i, gdy tylko milimetry dzieliły ich od pocałunku, Harry odchylił głowę i poruszając sugestywnie brwiami wskazał na pomalowany do połowy pokój. W odpowiedzi dziewczyna prychnęła zniecierpliwiona i wiedząc, że Harry chce się z nią jeszcze podroczyć, owinęła ramiona wokół karku chłopaka zachłannie wpijając się w jego usta. Wplotła szczupłe palce we włosy Harry'ego, leciutkim muśnięciem masując jego skórę.
Całym ciałem przywarł do ciała dziewczyny i zmieniając ułożenie rąk, przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie. Delikatnie przejechał językiem po wargach Molly, na co w odpowiedzi usłyszał ciche westchnienie. W chwili, gdy powtórzyła jego pieszczotę i sama przejęła inicjatywę, oplotła biodra Harry'ego udami, mocno je zaciskając. Poczuła jak dłonie chłopaka sunął po jej plecach, by w ostateczności spocząć na osłoniętych jego spodenkami pośladkach. Nie przerywając pocałunku uśmiechnął się i zacisnął palce na miękkich krągłościach, czym spowodował, że z ust Molly wydobył się cichy jęk. Odsunęła głowę o kilka centymetrów i oblizując spierzchnięte wargi pokręciła głową strzepując z twarzy niesforne kosmyki włosów. Jej zachowanie tylko podbudowało pewność siebie Stylesa, który z niewinną miną skierował palce pod materiał spodenek.
- Coś nie tak? - Zapytał przyciągając ją z powrotem ku sobie. Ciepłym oddechem owiał jej obojczyk, by następnie złożyć na skórze mały pocałunek. Odwrócił się na pięcie i podtrzymując plecy Molly prawą ręką powolnym krokiem ruszył przez salon w stronę sypialni. Delikatnie ułożył ją w pościeli na samym środku materaca. Łagodnie przycisnął jej ciało swoim i odgarnął włosy z jej twarzy. Przymknął powieki czując dłonie Molly gładzące jego policzki, by w następnej kolejności wybuchnąć szczerym śmiechem. Kręcąc głową starał się oswobodzić swoje uszy z delikatnego uścisku palców dziewczyny, ale ta jak na złość nie chciała odpuścić ciągnąc w ten sposób jego głowę w stronę swoich ust.
- Molly... - Jęknął zrezygnowany, ale wciąż chichocząc schował twarz w zagłębieniu jej obojczyka. Zacisnął zęby na rozgrzanej skórze dziewczyny, czym spowodował, że zaskoczona brunetka pisnęła dość głośno i dla kontrastu tym razem łapiąc go za włosy za wszelką cenę starała się odciągnąć głowę chłopaka od swojego ciała. Ze śmiechem przekręciła się w prawą stronę, ale Harry niemal natychmiast z powrotem nakrył jej ciało swoim tak, by uniemożliwić jej jakiekolwiek ruchy. Głośne sapnięcie frustracji wydobyło się z ust Molly, gdy tym razem poczuła mocniejsze ugryzienie.
- Przestań! - Krzyknęła wierzgając nogami. Naparła dłońmi na jego klatkę piersiową i kręcąc na boki głową za wszelką cenę starała się oswobodzić z uścisku ramion chłopaka. - Harry, zrobię ci krzywdę! - Słowa Molly spowodowały, że zamarł nie do końca zdając sobie sprawę z groźby dziewczyny. Wystarczyła chwila nieuwagi, by w jednej chwili leżał przygwożdżony do materaca, a zadowolona brunetka siedziała na, nim okrakiem. - Więc chciałabym ci powiedzieć, że... - Głośny dźwięk dzwonka telefonu zabrzmiał z drugiego końca pomieszczenia, a przestraszona Molly w jednej chwili poderwała się na nogi i w popłochu zaczęła poprawiać podwiniętą koszulkę. Rzucając Harry'emu przelotne spojrzenie odetchnęła głęboko i przygładzając potargane włosy szybko wyszła z sypialni.
Sfrustrowany Styles przekręcił się na prawy bok i przykrywając głowę zieloną puchatą poduszką za wszelką cenę starał się zakryć sobie uszy tak, by głośny dźwięk popularnej melodii z typowego horroru nie drażnił jego bębenków. Przeklął w duchu własne szczęście. Pech wisiał nad, nim od dłuższego czasu i właśnie, dlatego ojciec Molly miał w zwyczaju dzwonić o tak niewłaściwej porze.
- Co tym razem? - Zapytał w poduszkę, czując jak materac za jego plecami zapada się odrobinę.
- Nic takiego. Chciał wiedzieć dlaczego nie siedzę jeszcze w pociągu... - Westchnęła przytulając się do jego pleców.
- I co powiedziałaś? - Zaciekawiony odwrócił się w jej stronę.
- Prawdę – powaga w jej głosie spowodowała, że Harry z niedowierzaniem szerzej otworzył oczy i już miał coś odpowiedzieć, kiedy Molly niespodziewanie podniosła się z miejsca i pokazując na leżący na parapecie pędzel powiedziała – dlatego bierzmy się do roboty, słoneczko. 


Drżąc z zimna wciągnęła ze świstem powietrze i zaciskając powieki pozwoliła, by pielęgniarka zimną wodą obmyła jej pokrytą pęcherzami klatkę piersiową. Rtęć termometru zawieszonego za oknem wskazywała, zaledwie czternastą kreskę poniżej zera, a temperatura w pomieszczeniu z minuty na minutę zmieniała się, tak jak pogoda za oknem. Pomarańczowa barwa nieba, ustępowała ciemnej głębi nadchodzącej nocy. Zegar wiszący na ścianie wybił godzinę ósmą wieczorem, co spowodowało, że zaciskająca powieki Molly drgnęła gwałtownie i ukradkiem zerknęła na białe drzwi prowadzące na korytarz.
- Spokojnie, zaraz będzie po wszystkim. - Uspokoiła ją pielęgniarka. Zsunęła ramiączka stanika brunetki, na ramiona i delikatnie wtarła w zaczerwienione miejsca chłodzącą maść. - No, to na razie skończone. Poczekaj, aż maść trochę wchłonie, a później możesz się ubrać. - Wprawnym ruchem zasłoniła zieloną kotarę, odgradzając w ten sposób dziewczynę, od reszty pomieszczenia i szybko podeszła do drzwi, by wpuścić czekających za drzwiami kolejnych pacjentów. - Mam rozumieć, że ratując koleżankę, wpadłeś na szafkę? - Zapytała kobieta, a cichy pomruk z drugiego końca sali potwierdził przypuszczenia Molly. Na kozetce siedział właśnie Harry i, tak jak ona był opatrywany przez pielęgniarkę. - Szczęka nie jest złamana, ale podejrzewam, że opuchlizna, tak szybko nie zejdzie, jedyne co mogę teraz zrobić, to dać ci lód. Czy ten młody człowiek spacerujący za drzwiami, też potrzebuje mojej pomocy?
Molly nie dosłyszała odpowiedzi, zamiast tego usłyszała jak drzwi gabinetu zamykają się z cichym trzaskiem. Zeskoczyła z wysokiego krzesła i nie zważając na jeszcze nie do końca wchłoniętą maść pośpiesznie poprawiła koszulkę i w biegu zapinając kilka guziczków, podbiegła do wieszaka. Złapała kurtkę i mamrocząc niewyraźnie słowa podziękowania wybiegła na korytarz. Przystanęła raptownie widząc stojącego z zaciśniętymi rękami Louisa oraz zerkającego na niego niepewnie Harry'ego. Widać było, że kędzierzawy za wszelką cenę stara się unikać wzroku bruneta. Z każdym kolejnym słowem Tomlinsona cofał się krok do tyłu, a jego spojrzenie, mimo iż niewidoczne dla dziewczyny, chaotycznie przeskakiwało z okna na wyjście po drugiej stronie korytarza. Zaniepokojona Molly ruszyła w stronę dwójki. Nie chciała być świadkiem kolejnej bójki, a zważywszy na to, że siedzący na korytarzu ludzie zaciekawieni zerkali na kłócących się przyjaciół, nie mogła liczyć na pomoc z ich strony.
- Louis.. - Złapała chłopaka za rękę i uważając, by nie dotknąć otartych knykci, opuściła jego uniesioną dłoń wzdłuż ciała. - Uspokój się. - Syknęła. - Już i tak przyciągacie sporo uwagi. - Spojrzała na Harry'ego i z trudem hamując wesoły chichot powiedziała. - Idźmy już stąd.
Kędzierzawy widząc wesołe iskierki tańczące w oczach dziewczyny skrzywił się nieznacznie i nie mówiąc ani słowa szybko ruszył do wyjścia. Nie odpowiadało mu towarzystwo dziewczyny. Jej szeroki uśmiech doprowadzał go do szału, a błyski w oczach, powodowały, że miał ochotę podejść i porządnie nią potrząsnąć.
_____
odAutorki: Długo nic nie było i za to przepraszam, ale bardzo trudno jest mi nadążyć z nauką i dodatkowymi zajęciami. :/

6 komentarzy:

  1. Pierwsza część jest jasna w porównaniu do końcówki rozdziału, w dodatku milusia i przyjemna. Scena pocałunku z Harrym jest bardzo ładnie napisana! Ach, ile ja bym oddała za taką chwilę ze Stylesem, haha, szczęściara Molly :D Wciąż jestem straszliwie ciekawa o co dokładnie chodzi z tymi ojcem, że Harry tak gorączkowo zareagował na wieść, że dziewczyna powiedziała mu, że są razem (albo wspomniała jedynie o malowaniu :o). Mam ogromna nadzieję, że kiedyś się tego dowiem, bo ten wątek bardzo mnie intryguje :D A co do wspomnień, hmm.. Bójka, szpital, kłótnia, Harry zdaje się nie przepadać za Molly... No i ten Louis. Kompletny mętlik teraz mam. Wydaje mi się, że Louis był kiedyś z Molly albo się przyjaźnili, Haz za nią nie przepadał, ale wczas się do niej przekonał i potem wbrew Lou (i jej ojcu) zaczęli się spotykać. Ale o co ta bójka i wgl to wszystko?! Ja muszę się dowiedzieć, koniecznie! Niech ta szkoła da Ci spokój na trochę, bo ja naprawdę muszę wiedzieć :/ XD

    Życzę jak najwięcej wolnego czasu, odpoczynku i weny :D Pozdrawiam, Meadw c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh! Jak się cieszę, że dodałaś rozdział, już się bałam, że zrezygnowałas z pisania tego opowiadania, bo nie dawałaś przez długi czas żadnego znaku życia. Na szczęście stało się inaczej i mamy kolejny odcinek, świetnie. Jest bardzo ładnie napisany, lubię Twój styl, już kiedyś to pisałam, ale się powtórzę.. Czyta mi się to tak przyjemnie i lekko, że nawet nie wiem kiedy dotarłam do końca rozdziału. :) Piękna scena pocałunku, prześwietnie opisany. Trochę się pogubiłam i nie wiem co myśleć o tych wspomnieniach. Nie będę niczego tutaj podsuwać, ale mam pewne przypuszczenia co do tego wszystkiego, ale czy trafne okaże się, mam nadzieję, już wkrótce. Sprawa z ojcem jest interesująca, jestem ciekawa jak ją poprowadzisz i co z tego wszystkiego wyniknie. Bardzo chętnie napisałabym dłuższy komentarz, bo takie zwykle staram się pisać, ale dziś niebardzo mam czas, więc muszę Cię zadowolić jedynie tym, mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Tymczasem życzę Ci masy weny i więcej czasu wolnego na pisanie i inne przyjemności :) Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam jeszcze dodać, że masz naprawdę przepiękny szablon! Zakochałam się w nim! :)

      Usuń
  3. Nigdy nie zrozumiem, czemu blogi takie jak Twój (czy mój - oczywiście żart ;)) mają niewielu czytelników. Masz naprawdę przyjemny styl, który zdecydowanie wyróżnia się na tle innych. Poza tym uwielbiam dużą ilość opisów, dlatego dostajesz ode mnie olbrzymiego plusa. Historia Molly i Harry'ego (chociaż nie mam pewności, czy na pewno on był tam opisany) oczarowała mnie od samego prologu, który przyznam był mocno zaskakujący i już! nie mogę się doczekać, kiedy nadejdzie ten moment w czasie akcji właściwej.

    Pozdrawiam i proszę o informowanie o nowych rozdziałach. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zły zwyczaj - czytać na raty. Nie można się wtedy wczuć w nastrój opowiadania. A tak czytałam Twoje, ale na złe mi nie wyszło aż tak, bo i tak się zauroczyłam. I to zauroczyłam dość bardzo, co mnie zaskakuje. Z wielu przyczyn, podczas czytania zdarza mi sie nierzadko analizować treść pod względem techniczny. Co jak można się domyślić ssie, bo zamiast przeżywać wzloty i upadki bohaterów zastanawiam się jakich środków wyrazu użyłby D. Swain. Paranoja. Ale tym razem mnie wciągnęło. Wielkie gratulacje dla Ciebie.

    Pokochałam fabułę. Uwielbiam ją. Hołubię i wielbię. Jak mogę to robić pod dwóch rozdziałach i prologu? No mogę. Wątek ojca, to że Harry nie przepadał za Molly na wstępie, wyrazistość postaci nie tylko dwóch wymienionych, ale i Louisa. Przyjemny, lekki styl pisania. Wszystko, no po prostu wszystko, przemawia za tym by tu została i waliła pięścią w stół domagając się kolejnego rozdziału.

    Nie wspominając już o pięknym H.S po prawej, który przyciąga jak magnes.

    Ostatnio piszę wszędzie długie komentarze, więc może tym razem postaram się uwinąć szybko i w tym miejscu skończę, a rozpiszę się przy rozdziale trzecim.

    Pozdrawiam,

    M.K

    ( http://last-direction.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  5. To opowiadanie zdecydowanie wciąga mnie coraz bardziej! A więc pomiędzy Molly i Harrym jest jakaś bliższa relacja. Widać, że świetnie czują się w swoim towarzystwie i uwielbiają sobie nawzajem dokuczać. Mieć takiego chłopaka (?) to skarb! Każda dziewczyna marzy chyba o tym, by tak się obrzucać farbą. A scena ich wspólnego pocałunku - coś pięknego, naprawdę. Idealnie to opisałaś i strasznie się wczułam w ten moment. Było czuć, że oboje aż płonęli z pragnienia tego pocałunku. I na końcu znowu wspomnienia z tej bójki w domu, jak przypuszczam. Tutaj widać, że jednak Harry nie przepada za towarzystwem Molly. Więc jestem ciekawa co wpłynęło na jego zmianę zdania. I oczywiście cała sprawa z ojcem dziewczyny też mnie bardzo intryguje. Idę czytać trójkę :)

    OdpowiedzUsuń