20 lutego 2014

Rodział 4.

Zaglądając przez szyby w witrynach sklepów, szła przed siebie z rękami schowanymi w kieszeniach kurtki. Po nieprzyjemnym incydencie z rana, jej dobry humor prysł niczym bańka mydlana, a ona sama wyszła na długi spacer, by w spokoju móc poukładać w logiczną całość to, co jej zdaniem nigdy nie powinno mieć miejsca. Miała wielką ochotę odwdzięczyć się Harry'emu, ale zupełnie nie wiedziała w, jaki sposób mogłaby, chociaż w najmniejszym stopniu skruszyć to wielkie ego. Zbyt pewny siebie, arogancki i cholernie seksowny. Tak. Serce Molly zwiększyło swe uderzenia dwukrotnie, gdy tylko kędzierzawy pojawił się w pomieszczeniu. Mimo, iż miał na sobie o wiele więcej ubrań, niż przy ich pierwszym spotkaniu, na policzki dziewczyny wypłynął szkarłatny rumieniec, a jej myśli zajęły rzeczy, o których wolała przy, nim nie wspominać. W końcu było porządnie wychowaną młodą osobą i jej życie nie powinno opierać się na takich bzdurach. Przyjechała do Londynu w jednym konkretnym celu i właśnie ten cel powinien być jej priorytetem.
Przystanęła raptownie zauważywszy na wystawie sklepowej kilka aparatów oraz różnorodny wybór obiektywów. Podeszła kilka kroków i wbijając wzrok w jeden z przedmiotów znajdujący się na niższej półce, westchnęła tęsknie. Dawno nie miała aparatu w rękach. Od dwóch lat zerkała ukradkiem w stronę zamkniętego pokoju w domu ojca. Zakluczone drzwi mąciły chęcią złamania zakazu ojca, chociaż dobrze wiedziała, że ten pokój jest zamknięty tylko dlatego, by nie przypominał o śmierci matki.
- Robi wrażenie, co? Jeden z nowszych modeli, chociaż ja i tak wolę swój stary wysłużony - zaciekawiona opinią nieznajomego na dobrze znany jej temat z uśmiechem odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni. Otworzyła usta, ale żaden dźwięk nie był w stanie przejść przez jej gardło. Zamrugała powiekami i widząc uniesioną brew chłopaka speszona odwróciła wzrok, a delikatne rumieńce przyozdobiły jej policzki.
- Umm - w tym momencie nie była wstanie sklecić porządnego zdania. Myśli kotłowały się w jej głowie tworząc skomplikowaną plątaninę słów i obrazów. Rozmazany krajobraz zlewał się w jedną całość, a pośrodku z rozbrajającym uśmiechem znajdował się przystojny brunet. Dwudniowy zarost oraz rozwiane przez wiatr włosy przyciągały jak magnez, jednak to ciemne oczy kusiły, by zrobić krok na przód i poznać to, co do tej pory było nieznane.
- Okej rozumiem – skrępowany zachowaniem Molly chłopak zaśmiał się nerwowo i poprawiając pasek podtrzymujący aparat cofnął się o trzy kroki.
- Nie poczekaj! Ja tylko... zaskoczyłeś mnie... nie byłam przygotowana - wyjąkała, poprawiając rękawy kurtki - masz racje sprawdzone aparaty są najlepsze. - Krótka chwila ciszy oraz uważne spojrzenie szatyna spowodowały, że tym razem to Molly poczuła się bardzo niezręcznie, jednak nie mogła dać za wygraną, nie po postanowieniu jakie zawarła sama ze sobą zaraz po incydencie z Harrym. Musiała nauczyć się, jak postępować z osobami jego pokroju, a nowo poznany młody mężczyzna wyglądał na dokładnie kogoś takiego jak Styles.
- A ty jakiego sprzętu używasz?
- Aktualnie? Żadnego - westchnęła żałośnie i przybierając na twarzy smutny uśmiech dodała - od ponad dwóch lat nie miałam aparatu w rękach.
- Hm.. szkoda. Chętnie bym zobaczył co potrafisz - poruszył zabawnie brwiami potwierdzając przypuszczenia Molly. Właśnie znalazła idealną osobę.
- Niestety, pokój zamknięty na cztery spusty... i chyba nie potrafiłabym wziąć ponownie aparatu do ręki. Zbyt wiele wspomnień - chcąc powstrzymać cisnące się do oczu łzy zamrugała powiekami i z nieco smętnym uśmiechem zerknęła na aparat pewnie trzymany przez nieznajomego.
- Wspomnień? - zaskoczony taką odpowiedzią brunet pochylił się w jej kierunku.
- Długa historia - machnęła lekceważąco ręką. Pech, a może i ogromne szczęście sprawiło, że ponownie spojrzała na witrynę sklepu i widząc w jej odbiciu zbliżającą się lekko rozmazaną postać, kręcąc głową powiedziała: - Muszę iść. Cześć.
Zrobiła dokładnie trzy kroki. W momencie, gdy miała przejść na drugą stronę ulicy mocne szarpnięcie w tył spowodowało, że przystanęła raptownie. Z przygotowaną serią najgorszych obelg jakie przyszły jej do głowy odwróciła się na piecie i... zamarła. Tuż przed nią z groźnym błyskiem w oczach stał Harry i tak jak ona czekał na najmniejszy ruch dziewczyny, by rozpocząć swą tyradę.
- Śledzisz mnie?! - Przestraszona Molly rozejrzała się we wszystkie strony w poszukiwaniu ratunku. Niestety, nowo poznany brunet zdążył już zniknąć. - Pytałem się o coś! - Gwałtowne szarpnięcie spowodowało, że szczęknęła zębami i krzywiąc się z bólu starała się wyswobodzić z żelaznego uścisku Harry'ego. - Dlaczego kręcisz się koło studia, w którym pracuje?! - W odpowiedzi uzyskał mętne spojrzenie Molly i ciche pytanie:
- Pracujesz tutaj?
- Oczywiście, że tak – przewrócił oczami, jakby to była oczywistość - niby jak miałbym, inaczej opłacić rachunki? - Kpiący ton w głosie Harry'ego spowodował, że brunetka jeszcze bardziej skuliła ramiona, ale na szczęście żelazny uścisk dłoni chłopaka zelżał odrobinę, dzięki czemu mogła rozmasować obolałe ramię. - Więc? Co tutaj robisz?
- Ch..chciałam rozejrzeć się po mieście – wytłumaczyła rozglądając się wszędzie, byleby tylko nie spojrzeć w roziskrzone gniewem oczy kędzierzawego.
- Więc to przypadek, że zaszłaś aż tak daleko? - Kpiący ton jego głosu oraz oraz pogardliwe parsknięcie spowodowały, że chęć ucieczki na chwilę odeszła w zapomnienie zastąpiona dużą dawką chwilowej odwagi.
- A nawet, jeśli nie, to co? - Zbierając w sobie całą możliwą siłę wyszarpnęła rękę z dłoni Harry'ego i cofając się o dwa kroki zmierzyła go krytycznym spojrzeniem. - Znam cię dopiero od dwóch dni, więc, jeżeli twoje chore manie prześladowcze nie dają ci spokoju, zapisz się na leczenie albo załatw sobie ochronę, bo z takim nastawieniem do świata już niedługo sam zrobisz sobie krzywdę.
Oniemiały Harry dłuższą chwilę śledził oddalającą się sylwetkę Molly. Zaskoczyła go swym wybuchem, o ile jej słowa wybuchem można nazwać. Według niego dziewczyna poczuła tylko odrobinę odwagi, a że nigdy dotąd nie miała możliwości wyładować na kimś swojej frustracji ten zaszczyt spotkał właśnie jego. Kręcąc głową zaśmiał się pod nosem i już w o wiele lepszym humorze odwrócił się na pięcie przy okazji machając lekceważąco ręką w stronę strojącego w drzwiach studia Zayna. 



Przyjemny zapach świeżo mielonej kawy oraz pieczonego piernika drażnił zmysły, a wygodna kanapa zachęcała tylko do tego, by wyłożyć na niej umęczone ciało i pozwolić, by na krótką chwilę przyjemne otumanienie ogarnęło każdą kończynę. Z poduszką na skrzyżowanych nogach oraz kubkiem gorącej kawy w dłoniach zadowolona Molly rozejrzała się po pomieszczeniu i napotykając uśmiech stojącego przy ladzie Liama uniosła kąciki ust ku górze. Kiwając twierdząco głową na nieme pytanie szatyna odnoście wyboru ciasta zaśmiała się cicho widząc maślany wzrok kelnerki wlepiony w uśmiechającego się chłopaka. Dobrze wiedziała, że właśnie dla takich efektów zaraz po przekroczeniu progu kawiarni Liam ściągnął skórzaną kurtkę i napinając mięśnie sam z własnej woli zaoferował, że pójdzie zamówić specjał lokalu. Właśnie dla takich chwil czas spędzony z Liamem stawał się o wiele przyjemniejszy, a niemal każdy gest chłopaka świadomy czy nie poprawiał jej humor. Przewróciła oczami widząc jak podchodząca do lady kolejna klientka w wielkim skupieniu mierzy sylwetkę bruneta, na dłużej zatrzymując swój wzrok, na barczystych ramionach opiętych białą koszulką polo oraz na pasku spodni luźno zwisających na pośladkach Payne'a. No, bo przecież nie mogłaby zainteresować się pomarańczową gumką od bokserek prawda? Bo właśnie ta gumka przyciągnęła uwagę Molly, która łamiąc własne reguły na krótki moment zerknęła na seksowny tyłek przyjaciela... Tak musiała to przyznać. W końcu jaka normalna kobieta może się oprzeć takim widokom, nawet, jeżeli chodzi o przyjaciela. Dźwięk wibracji wyrwał ją z letargu i kręcąc głową nad własną głupotą zerknęła na wyświetlacz leżącego na poduszce telefonu. Widząc poważną twarz ojca zignorowała połączenie i uśmiechając się do nadchodzącego Liama zapytała:
- I jak? - Ze zniecierpliwieniem czekała, aż niewzruszony Liam usiądzie na fotelu naprzeciwko i łaskawie odpowie na nurtujące ją pytanie. Ten jednak jak na złość z kamiennym wyrazem twarzy sięgnął po swój talerzyk i nabierając na łyżeczkę trochę kokosowej masy zjadł krem z błogim uśmiechem. - Liam? - Ponagliła zerkając ukradkiem na stojącą za ladą dziewczynę. - Masz... - chciała zapytać, ale szeroki uśmiech pojawiający się na twarzy bruneta potwierdził jej przypuszczenia. Znowu przegrała.
- Wyskakuj z kasy maleńka – obniżony o oktawę ton oraz towarzyszący mu wesoły śmiech spowodowały, że niezadowolona Molly skrzywiła się i kręcąc głowa sięgnęła po portfel. Niespodziewanie w tym samym momencie w prawej dłoni chłopaka zamajaczyła biała karteczka, z namaszczeniem rozłożył mały prostokącik, tylko po, to by w następnej chwili rzucić papierkiem w stronę dziewczyny.
- To na pewno jej numer? - Podejrzliwość w głosie Molly sprawiła, że Liam prychnął lekceważąco, wyciągnął własny telefon z kieszeni skórzanej kurtki leżącej na fotelu obok, wybrał poszczególne cyfry i klikając zieloną słuchawkę z uniesionymi brwiami czekał. Dosłownie chwilę później cichy dzwonek zabrzmiał ze strony baru, a rozanielona dziewczyna odebrała połączenie.
- Miałeś szczęście – mruknęła niezadowolona Molly i wyciągając z portfela pięć funtów wręczyła pieniądze uśmiechniętemu chłopakowi.
- Interesy z tobą to czysta przyjemność – skinął z uznaniem głową – tylko następnym razem założymy się, zanim zapłacę rachunek.
- Nie narzekaj casanowo. Nie powiesz mi, chyba że twoje wielkie ego nie zostało właśnie podbudowane o kolejny numer telefonu? - Poruszyła zabawnie brwiami - swoją drogą mógłbyś kiedyś rzeczywiście zadzwonić i z którąkolwiek się umówić – zasugerowała biorąc własne ciastko.
- Moje serce należy tylko do jednej istoty - powiedział poważnym tonem.
- W takim razie musi być ślepa i głupia – stwierdziła z uwagą przypatrując się wierzchniej warstwie ciasta i zastanawiając się w jaki sposób powinna ukroić kawałek, by nie naruszyć misternej roboty cukiernika, a tym bardziej nie przenieść słodkiej masy budyniowej na swoją niebieską koszulkę.
- Nie obrażaj Maxiniela! - Liam z udawanym oburzeniem pochylił się do przodu i zgarniając z talerza Molly górną warstwę ciasta francuskiego z błogim uśmiechem wsadził wszystko do ust, zanim zaskoczona dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć.
- Ej!
- Ugm, pyachg – z uznaniem skinął głową i oblizując ubrudzone lukrem palce skinął brodą na wibrujący telefon – odbierz. - Mimo niechęci Molly podniosła telefon i marszcząc brwi zerknęłam ukradkiem na zaintrygowanego jej zachowaniem Liama. - Nie odbierzesz? - Zapytał widząc jak brunetka odkłada w, to samo miejsce dzwoniący aparat i z wymuszonym uśmiechem pochyla się do przodu.
- Mógłbyś? 


Czarny Aston Martin zatrzymał się na jednym z wolnych miejsc wzdłuż opustoszałej ulicy. Na szczęście do godzin szczytu zostało jeszcze trochę czasu, dlatego ubrany w ciemny markowy garnitur mężczyzna nie spiesząc się nigdzie wysiadł z samochodu i zakładając na nos czarne lśniące okulary przeciwsłoneczne sięgnął po równie czarną jak reszta jego stroju aktówkę. Leniwym spojrzeniem omiótł spokojną okolicę, napotykając na swojej drodze neonowy szyld z logiem salonu fotograficznego poprawił poły marynarki i pewnym krokiem ruszył przed siebie. Promienie słońca igrały wesoło w jego ciemnobrązowych włosach gdzieniegdzie przyprószonych odcieniami srebra. Drobne zmarszczki wokół oczu mogłyby świadczyć, że mężczyzna spędził większość życia uśmiechając się do otaczającego go świata, jednak z przyzwyczajenia zaciśnięte w wąską linię usta oraz schowane za ciemnym szkłem zielone oczy, które już dawno temu strawiły swój blask zaprzeczały jakimkolwiek złudzeniom. Jego pogodne nastawienie do świata zmieniło się kilka lat temu i jak do tej pory nic nie było w stanie przywrócić dawnego ładu panującego nie tylko w jego życiu. 


Cichy dźwięk dzwonka zwrócił uwagę siedzącego za prowizorycznym biurkiem chłopaka. Z ociąganiem odwrócił wzrok od ekranu stojącego przed, nim laptopa i widząc, kto właśnie stoi w małym korytarzu prowadzącym do dalszej części studia z przejęciem zamrugał powiekami.
- Um.. Dzień dobry – pod nieugiętym spojrzeniem mężczyzny wyłączył cały sprzęt i wycierając spocone ręce o nogawki spodni wstał wyciągając dłoń w stronę przybysza. Wystarczyło jedno pogardliwe spojrzenie. Mimo, iż niewidoczne zza ciemnych okularów skutecznie zniechęciło go do dalszych uprzejmości.
- Zayn... - Mocny głos rozniósł się po pomieszczeniu, a zaniepokojony brunet zerknął ukradkiem w prawą stronę upewniając się, że pracujący w drugim pomieszczeniu Harry nadal wykonuje swoje zajęcie. - Gdzie jest Harry?
- Nie ma go tutaj – pokręcił przecząco głową.
- W takim razie dlaczego jego samochód stoi przed salonem - mężczyzna zdjął okulary i leniwie rozejrzał się po całym pomieszczeniu, na dłuższą chwilę zatrzymując się na jednym ze zdjęć przypiętych do korkowej tablicy.
- Harry jest zajęty – wytłumaczył, nie spuszczając spojrzenia z poczynań mężczyzny – ma klientów.
- Poczekam – powiedział, jednak zamiast usiąść podszedł bliżej do zajmującej całą ścianę tablicy i nie przejmując się żadnymi granicami przyzwoitości odczepił wybrane zdjęcie.
- Zayn, gdzie położyłeś żarówki? - Dokładnie w momencie, gdy uspokojony nieco Malik usiadł na swoim miejscu z sąsiedniego pomieszczenia wyłonił się Harry i widząc stojącego kilka metrów dalej mężczyznę stanął wyprostowany. - Czego chcesz? - Zaciskając dłonie w pięści zmierzył mężczyznę pogardliwym spojrzeniem.
- To może ja cię zastąpię – zaoferował Zayn podrywając się z miejsca. Nie chciał być świadkiem tego niespodziewanego spotkania. Nie po ostatniej katastrofie jaka spotkała jego biedne studio, gdy ojciec Molly znowu postanowił zaszczycić Harry'ego nieproszoną wizytą.
- To nie potrwa długo – uspokoił Harry, ale Zayn zdążył już zniknąć za drzwiami prowadzącymi do drugiego pomieszczenia. - Czego chcesz? Jeżeli przyszedłeś...
- Chcę żebyś urwał swoje kontakty z Molly – zawsze poważny i opanowany pan Foster, tym razem nie mógł pozwolić, by w tej potyczce wygrał Styles.
- Znowu to samo... Za każdym razem, gdy tu przychodzisz zaczynasz swoje skomlenia tymi samymi słowami. Za pierwszym razem to było zabawne, teraz ośmieszasz sam siebie – skwitował Harry uważniej przyglądając się ręce mężczyzny. Pomięta już fotografia do złudzenia przypominała mu tą którą osobiście zawiesił na tablicy korkowej kilka tygodni temu.
- Posłuchaj szczeniaku! Jeżeli myślisz, że twoja pewność siebie uchroni cię w jakikolwiek sposób przed konsekwencjami.. - Poirytowany mężczyzna zamachał pięścią, dzięki czemu Harry dokładniej mógł przyjrzeć się osobą widniejącym na zdjęciu.
- Jakimi konsekwencjami? O, ile dobrze pamiętam to ty nie potrafiłeś utrzymać chuja w spodniach, więc teraz nie pierdol o konsekwencjach. Trzeba było zastanowić się nad sobą pięć lat temu.
- Pożałujesz, że w ogóle ze mną zadarłeś – zagroził Tom Foster z perfidnym uśmiechem spojrzał na swoją rękę i ostentacyjnie składając zdjęcie na pół schował je do kieszeni marynarki.
- Znowu naślesz na mnie swoje pieski? - Harry, by opanować wzburzone schował dłonie do kieszeni spodni i miesząc leniwym spojrzeniem sylwetkę Toma uniósł ku górze brwi. - A może tym razem obejdzie się bez śladów? Chyba nie chcesz, żeby Molly znowu zadawała męczące pytania?
- Tylko ją dotknij! - Dla potwierdzenia swoich słów mężczyzna złapał za koszulkę Stylesa i szarpiąc nią nieco starał się przyciągnąć opierającego się chłopaka do siebie. Właśnie dla takich chwil Harry od trzech lat regularnie odwiedzał klub sportowy, z premedytacją patrząc w oczy swemu oprawcy powoli wyciągnął prawą rękę z kieszeni spodni i łapiąc nią za nadgarstek ojca Molly bez problemu odciągnął jego rękę od swojej klatki piersiowej.
- Za późno – wysyczał zaciskając zęby – a teraz grzecznie opuścisz to miejsce i nigdy więcej nie przekroczysz progu tego salonu. Jasne?
Jak na komendę, dokładnie w momencie, gdy dzwonek wiszący nad drzwiami oznajmił, że nieproszony gość opuścił miejsce pracy Stylesa, Zayn z rozmachem otworzył drugie drzwi i z wielką ulgą powiedział:
- Uff. Myślałem, że znosu będę musiał wymienić gablotę ze zdjęciami. Poważnie następnym razem załatwiaj swoje sprawy na ulicy Harry – zagroził ze zmarszczonymi brwiami obserwując poczynania kolegi - ej! A ty gdzie?
- Muszę jechać do Molly, zastąp mnie – powiedział w odpowiedzi i nie czekając na jakikolwiek odzew protestu Malika sięgnął po portfel i kurtkę, następnie z wymuszonym uśmiechem złapał za klamkę i machając na odchodne krzyknął: - Dzięki stary! - W biegu zarzucił na siebie przeciwdeszczową kurtkę. Ciemne chmury powoli zakrywały oświetlone słońcem niebo, a wiatr z każdą mijającą chwilą zwiększał swą prędkość. Wzburzony Harry z trudem wyciągnął z kieszeni spodni zarysowany telefon. Drżącymi z powstrzymywanej furii rękami wybrał numer i wciskając przycisk odblokowujący drzwi w samochodzie wskoczył na miejsce kierowcy.
- Molly... Odbierz ten cholerny telefon - mamrocząc odpalił silnik i nie czekając, aż samochód cichym warkotem oznajmi gotowość do jazdy, wrzucił pierwszy bieg. Wciskając do oporu pedał gazu z piskiem ruszył przed siebie. 
_____
odAutorki: Trochę długo mi to zeszło, ale w końcu udało mi się dopracować ten rozdział. Chyba po raz pierwszy musiałam pracować nad wszystkim sama, bez żadnej pomocy, więc rozdział nie jest co prawda taki jakbym chciała, bo nikt oprócz mnie nie wprowadził żadnej korekty, a po setnej próbie wyłapania jakichkolwiek błędów lub niedociągnięć miałam ochotę usunąć wszystko co do tej pory napisałam, dlatego liczę na waszą szczerość. 

ad.1. Dla osób chętnych założyłam zakładkę: INFORMOWANI. 

10 komentarzy:

  1. Dlaczego Harry zachowuje się jak skończony dupek? Nie zachował się jakoś dobrze w stosunku do Molly, kiedy zauważył ją przed tym studiem. Mógł zachować sobie wyładowanie złości dla siebie lub dla kogoś innego, nie akurat na nią. Nic nie zrobiła, po prostu znalazła się tam przypadkiem, a ten od razu widzi w tym jakieś podstępy. Swoją drogą, jego postać jest mega interesująca i tajemnicza, a po tym rozdziale utwierdziłam się w tym jeszcze bardziej! Co on tak naprawdę ma wspólnego z Molly i jej rodziną? Scena z panem Fosterem nie należała do najprzyjemniejszych. Posypało się mnóstwo ostrych słów i jestem ciekawa, o co chodziło. Cieszę się, że Liam i Molly mają tak dobre kontakty. Osobiście nie wierzę w przyjaźń między kobietą a mężczyzną, ale w ich przypadku jest to wskazane!
    Czekam na rozdział kolejny, życzę dużo weny na kolejne rozdziały! Pozdrawiam! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko! Z wielką niecierpliwością czekałam na ten rozdział! :D Przysięgam, kilkanaście razy w tygodniu, notorycznie sprawdzałam, czy nie pojawił się jakikolwiek, nowy post! :D
    A ten był po prostu świetny!
    Dziewczyno masz naprawdę niesamowity talent, a sposób w jaki to wszystko opisujesz sprawia, że czuję się jakbym sama brała udział w tym cudownym opowiadaniu. Przenoszę się do innego świata i kompletnie zapominam o szarej rzeczywistości, za co Ci po stokroć dziękuję!
    Postać Harrego intryguje mnie chyba najbardziej ze wszystkich... ta tajemniczość... czasami brutalność i czyny, którymi wywołuje, niekontrolowany uśmiech na mojej twarzy.
    Czekam na kolejny rozdział z OGROMNĄ niecierpliwością! :*
    Życzę dużo weny
    P.xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana!
    Pierwsza sprawa to szablon. Na prawdę było mi się ciężko skupić na rozdziale, kiedy tuż obok maiałam szerokie, pewne dłonie Harrego. Robisz sobie i mnie krzywdę. Bo jeszcze coś przekręcę w tym komentarzu i zrobię z siebie idiotkę, a ty poczujesz się niedoceniona.
    No co ja poradzę, że ten człek jest kompletnie w moim stylu? No co?
    Ale szablon zostaw tak jak jest. ;p
    Dwa, to to o czym pewnie jeszcze nie wspomniałam- a mianowicie cieszę się niezmiernie iż jesteś tradycjonalistką i raczysz nas trzecioosobową narracją. Chociaż raz nie jestem zmuszona otwierać zakładki "bohaterowie" by nie pomylić imienia głównej bohaterki. Uwierz mi! Nagminnie zdarza mi się to w przypadku opowiadań pisanych z perspektywy pierwszoosobowej.
    Trzy - treść:

    Zazdroszczę tak bardzo Molly, że jest z tych co się rumienią i rozkminiają. Trochę takiego dziewczęcego uroku by mi sie przydało. Jest tak słodka z tym, że ją obezwładniająca osobowość Harrego przytłacza. Myślę, że mężczyźni lubią takie dziewczyny. Wbrew temu co twierdzą na głos, to lubią czuć się przydatni, a takie laski są jak księżniczki z wieży, które trzeba uratować.

    Wow! Jej pasją jest fotografia. To tłumaczy dlaczego taki a nie inny Styles znajduje się i znajdował się na poprzednim szablonie. Teraz pewna jasność zawitała do mojej głowy i coraz więcej dowiaduję się o bohaterach. To więcej niż dobrze! Ale z kolei, jak już jesteśmy przy nim, co z niego za egocentryk, co? Taki skupiony na sobie, że wierzy iż biedna, nowa dziewczyna zaczęła by go śledzić? Trochę skromności stary. Na prawdę nie zaszkodzi.
    Chciałabym się odnieść do jakiejkolwiek znajomości o fotografii, która pewnie w jakiś sposób zbliży do siebie nasze gołąbeczki, ale nawet jakbym miała najlepszy sprzęt na świecie w ręce, to zrobione przeze mnie zdjęcia przypominałyby te zrobione kalkulatorem. Serio. W tej kwestii jestem antytalentem po całej długości.

    Uwielbiam to, że skaczemy z przeszłości w przyszłość. No może trochę boli mnie od tego głowa. Ale shit. Ta niecierpliwość by dowiedzieć się co do jasnej cholery się stało? I znaleźć odpowiedź na te wszystkie kłębiące się w głowie pytania. Co jest z tym pojebanym ojcem Molly? Co było przyczyną wypadki i jaka historia za tym wszystkim stoi, no bo sorry - słowa Harrego były dość ostre.
    Pan ociec też mnie przeraża z tą swoją agresją. Musi być z niego niezły szajbus, skoro Harry zdecydował się trenować w obawie przed tym człowiekiem. I rozkoszne jest to, że tak bardzo chce chronić swoją dziewczynę. Nie rozkoszne - niezwyczajne, ale rozkoszne - takie prawdzie. Jak jesteśmy zakochani druga osoba staje się dla nas centrum wszechświata i jesteśmy gotowi zrobic dla ich wszystko.

    Co do braku korekty - owszem zdarzyło się kilka zgrzytów w tym rozdziale, ale ogólnie miło się go czytało. Tylko czemu tak długo kazałaś nam czekać?
    Aaa... Klasa maturalna. Stres.
    Spoko. Matura to pikuś. Serio. Nawet jak zdajesz rozszerzoną matmę.
    W życiu są gorsze rzeczy.

    Pozdrawiam, ściskam i WENY w kolaboracji z czasem.
    See U

    M.K

    ( http://last-direction.blogspot.com/ / http://feedback-ff.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybuchowa z nich dwójka. Niby Molly jest momentami wstydliwą osóbką z rumieńcami na policzkach, ale kiedy trzeba wychodzi z niej kobieta z krwi i kości, która nie daje sobą pomiatać. Scena w której nawsadzała Harry'emu - klasa! Chłopaczyna musi się nauczyć, że agresja nie powinna być stosowana kiedy tylko coś mu nie podpasuje, a już na bank nie w stosunku do tej uroczej dziewczyny.
    Wykreowałaś świetną przyjaźń między Molly a Liamem. Zawsze chciałam znaleźć takiego kumpla, ale niestety nauczyłam się, że w sumie przyjaźń damsko-męska nie ma racji bytu. Niestety...
    Co do ojca... Nie powiem, odrobinkę mnie przytkało. Kto by pomyślał, że to taka szuja? W dodatku niebezpieczna szuja, bo skoro Harry właśnie przez niego zaczął trenować, to coś jest nie halo. Oby tylko nie przeszarżował.

    Pozdrawiam,
    G.
    Ps. U mnie pojawił się kolejny rozdział - FITB. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. w końcu udało mi się wejść tu i wszystko przeczytać. w końcu! teraz nawet żałuję, że nie było mnie tu wcześniej, bo jest ciekawie!
    strasznie podoba mi się to, jak wplatasz w rozdziały wydarzenia z przeszłości. uwielbiam coś takiego! w dodatku robisz to tak umiejętnie.wszystko czyta się tak przyjemnie, nie jest takie zbyt 'ciężkie' jak u niektórych, w sensie że dzieje się milion rzeczy na raz, po pewnym czasie się gubię, wielu rzeczy nie rozumiem, a mój mózg wydaje się zaraz eksplodować. nie, u ciebie jest wszystko ładnie opisane, w pewnych momentach z nutą komizmu, co w pewien sposób 'rozluźnia' treść i zachęca do czytania :)
    uwielbiam sposób, w jaki wykreowałaś głównych bohaterów. Harry - nieco bezczelny, pewny siebie i zboczony łobuziak (dajcie mi takiego *-*) oraz Molly - zadziorna, zabawna, słodka i kusząca. no po prostu pasują do siebie idealnie!
    troszkę niepokoi mnie taka sytuacja z jej ojcem, bo jakoś kolorowo to nie wygląda i albo po prostu jestem głupia i nie doczytałam czegoś, albo najzwyczajniej w świecie nie jest jeszcze do końca wyjaśnione, co za problem ma ten facet. no bo halo, niby czemu Harry ma zerwać kontakt z Molly? co on takiego zrobił? no ale naprawdę nie zdziwię się, jeśli była o tym mowa, a jak zwykle coś przeoczyłam. niestety, zdarza mi się to często ;x
    i teraz, może to tylko ja jestem jakaś dziwna, ale mogę dać sobie rękę uciąć, że dzisiaj jak zwykle przed snem będę rozmyślać o tej historii, dopowiadać sobie swoje własne zakończenia, wyobrażać jakieś scenki z twoimi głównymi bohaterami i znowu zasnę bardzo późno. ugh, moja bujna wyobraźnia mnie kiedyś zgubi...
    muszę ci powiedzieć, że 'puste płótno' już teraz zajęło jedno z pierwszych miejsc na liście moich ulubionych opowiadań, możesz mnie nawet zacząć już nazywać swoją fanką. tak, mówię prawdę! już dawno nie czytałam czegoś tak dobrego, pisanego tak jak lubię najbardziej ;)
    a to zdjęcie widniejące po lewej stronie? kusisz dziewczyno! te jego ręce *-* czy tylko mi tak bardzo podobają się męskie ręce? jeny, nawet brzmi to dziwnie. chyba rzeczywiście coś jest ze mną nie tak.
    tak w ogóle, to podczas czytania miałam takie olśnienie, wiedziałam, co napiszę w tym komentarzu, co chcę ci powiedzieć, a gdy w końcu przyszło mi do pisania, to nagle mnie zatkało, te wszystkie 'mądrze ułożone zdania' wyleciały z głowy i mogę się założyć, że zapewne jak zwykle o czymś zapomniałam powiedzieć. eh, ja to mam ciężkie życie :D
    dobra, teraz już na serio kończę, bo zanudzam. także ten tego, życzę weny, bo na pewno się przyda! a, i już lecę dodać cię do polecanych u siebie! nie może cię tam zabraknąć!
    buziaki, pozdrawiam! :*
    @another_camille

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, kiedy patrzę na to zdjęcie pierwsze co widzę, to właśnie ręce Harry'ego ;)

      Usuń
  6. Wreszcie znalazłam chwilkę czasu, żeby skomentować Twojego bloga. Jestem już tutaj od jakiegoś czasu i muszę przyznać, że z niecierpliwością czekam na każdy kolejny rozdział, jednak zawsze brakowało mi czasu, aby napisać kilka słów na temat któregoś z nich. Teraz w końcu znalazłam momencik i muszę go wykorzystać. Czy dobrze nie wiem, ponieważ nigdy nie byłam dobra w pisaniu komentarzy. Nie chciałabym Ci tutaj słodzić i mówić, że opowiadanie to jest jednym z lepszych jakie czytałam i wszystko w nim mnie intryguje i sprawia, że cały czas o nim myślę, ale nie wiem co innego mogłabym powiedzieć, żeby nie skłamać. Mimo wszystko bardzo podoba mi się fabuła i to że wplatasz w rozdziały momenty z przeszłości głównej bohaterki, to naprawdę świetny pomysł. Zastanawia mnie również zachowanie ojca Molly jak i Harry'ego, a właściwie to ich stosunki do siebie. Jestem cholernie ciekawa co takiego wpłynęło na ich zachowanie i dlaczego tak, a nie inaczej, wygląda ich relacja. Mam nadzieję, że niedługo się tego dowiem. Bardzo polubiłam również więź jaka łączy główną bohaterkę z Liam'em, wydają się być naprawdę dobrymi przyjaciółmi i jedyne co, to mogę im tylko tego pozazdrościć.
    No, a tak jeszcze z innej beczki to nowy wygląd podoba mi się chyba bardziej niż poprzedni, chociaż nie ukrywam, że tamten również był czarujący.
    Teraz pozostaje mi jedynie cierpliwie czekać na dalszy ciąg wydarzeń.

    Pozdrawiam i życzę weny ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Link do Twojego bloga znalazłam przypadkowo w spamie na którymś z blogów, którego nazwy już nie pamiętam. Nie czytałam opisu, postanowiłam sobie po prostu wejść i przeczytać, no i nie żałuję. Z dołączonej wiadomości do opisu zdołałam przeczytać jedynie jedno zdanie, w którym napisałaś, że to opowiadanie nie jest takie, jak wszystkie inne. Cóż, miałaś rację. Świetnie piszesz i stworzyłaś naprawdę cudowną historię, którą na pewno będzie czytać wiele osób, do których dzisiaj dołączam również i ja :) Życzę Ci inspiracji, inspiracji i jeszcze raz inspiracji!

    Zapraszam Cię również do przeczytania mojej historii, którą znajdziesz pod adresem - hypnnotist.blogspot.com
    Zachęcam do komentowania, gdyż jest to po prostu bardzo miłe, a skoro już się czyta, to niby czemu nie skomentować? Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Dziękuję i pozdrawiam, M x

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, czekam na nn, kochana ♡ W wolnym czasie zapraszam do mnie x
    ♡ http://never-broken-louis-tomlinson.blogspot.com/
    ♡ http://hours-fanfiction.blogspot.com/
    ♡ http://www.wattpad.com/40651660-your-little-secret-harry-styles-fanfiction

    OdpowiedzUsuń